Przyznam uczciwie – natchnęła
mnie Isabella Fiorella Elettra Giovanna Rossellini, która swego czasu ogłosiła, że
wkurza ją ten cały wszechobecny kult młodości. Mnie też. To z jego przecież
powodu cierpię katusze psychiczne, a czasami i cielesne, np. wtedy, gdy
odmawiam sobie kolejnego kawałka urodzinowego tortu w imię szczupłej sylwetki
(której notabene i tak od kilkudziesięciu lat nie osiągam).
Piękno równa się młodość. W
cenie są białe zęby (dodajmy: wszystkie zęby), gładka skóra, gęste, lśniące
włosy, symetryczne rysy twarzy (bez obwisłości), duże błyszczące, najlepiej
szeroko otwarte oczy (by uzyskać ten ostatni efekt musiałabym podpierać górne
powieki na zapałkach), o szczupłej sylwetce nie wspominając.
O pięknie decyduje wiek. Rzadko
słyszy się określenie „piękna kobieta” w odniesieniu do przedstawicielki płci
pięknej (nomen omen?), której wiek przekroczył smugę cienia. W dodatku to
kobiety mają być piękne, czyli młode. Panom brak urody jakoś uchodzi na
sucho, choć i oni są zagrożeni. Nie obchodzą mnie żadne socjobiologiczne
interpretacje tej nierówności i odczuwam prawdziwą, choć niezbyt szlachetną,
satysfakcję, widząc swoich rówieśników bezskutecznie wciągających brzuchy na
widok młodych kobiet.
W sytuacji „siwienia”
społeczeństw, kult młodości skazuje miliony osób na bezsensowną walkę z
przemijaniem, na kosztowne udawanie młodości, na niszczenie zdrowia kuracjami i
zabiegami maskującymi naturalny proces starzenia się. Oznacza, że media,
zamiast pokazywać prawdę o twarzach i ciałach ludzi w wieku podeszłym, będą
coraz intensywniej kreować fałszywy wizerunek „wiecznej młodości”.
Nie zgadzam się. Chcę oglądać
w filmie, w teatrze, w telewizorze, na okładkach – ładną, ale prawdziwą
starość. Chcę oglądać starość autentyczną, ale zadbaną, umytą,
uczesaną, podmalowaną, a nawet pomalowaną, muśniętą szminką, wygładzoną
kremem, z wstawionymi, jak trzeba, zębami, i z estetycznymi, jeśli są
konieczne, aparatami słuchowymi. Nie chcę, by pokazywano sfabrykowane w
klinikach chirurgii plastycznej oblicza i sylwetki. Chcę widzieć zmarszczki,
jeśli są, i chcę aprobaty dla co najmniej dziesięciu, bo gromadzonych przez
dziesięciolecia, dodatkowych kilogramów (osobiście już dawno zdecydowałam, że
lepiej być pulchną niż chudą staruszką).
Ze starości trzeba wydobyć
piękno. Nauczyć siebie i innych dostrzegania urody ludzi starszych. Prawda jest
taka, że im częściej coś się ogląda, tym wydaje się nam ładniejsze. Wypuśćmy
starzejących się ludzi z medialnego ukrycia, pokazujmy ich i staną się
piękniejsi. Kto wie, może pojawi się nawet kult starości? I jakaś młodsza
wersja Rossellini ogłosi za lat dwadzieścia, że wkurza ją ten wszechobecny kult
starości.
Zgadzam się z Tobą w 100 %.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za tekst, który wprowadzil mnie w dobry nastrój.
Pozdrawiam serdecznie.
Miło, że zaglądasz. Faktycznie, miałaś ostatnio, sądząc po Twoim wpisie na blogu, przypływ jakiegoś gorszego nastroju. Na szczęście, jak czytam, minął. Pozdrawiam.
UsuńZ opisu piękna, który przytoczyłaś wynika, że jestem zgrzybiałą staruszką :-)
OdpowiedzUsuńZdobywczyni Oskara w tym roku za rolę w filmie Trzy bilboardy za... opowiadała, ze sugerowano jej operacje plastyczne, a ona odpowiedziała, że wygląda jak wygląda i to Hollywood ma sie dostosować do jej talentu...już ja lubię.
Gdy widzę bardzo młode osoby już poprawiane to napawa mnie to przerażeniem....
Właśnie przejrzałam listę nagrodzonych. Nie wiem, czy "Kształt wody" jest aż tak genialny, nie widziałam, bo rzadko oglądam filmy z tej kategorii, ale "Czas mroku" widziałam i zgadzam się, że nagroda się Oldmanowi należała. O "Trzech bilboardach" słyszałam i wybieram się w najbliższą środę do kina. Mam nadzieję, że mi nic w tym wspaniałym planie nie przeszkodzi.
UsuńNiech sobie płyną głównym nurtem ci młodzi a już poprawiani. My możemy wolniej, po tych meandrach, mieliznach, łachach piaszczystych i innych atrakcjach rzeki życia. Dzięki temu możemy więcej zobaczyć, zadumać się, coś odkryć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w Dniu Teściowej, a przed Dniem Kobiet
Dziękuję. Teściową prawie już jestem, taką in spe. Kobietą jestem. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
UsuńPrawdę mówiąc, to mam w...tyle, czy komuś się wydam piękna, czy brzydka. Co mi z tego przyjdzie? Zapewniam Cię, że nic. Natomiast nie jest mi obojętne, czy będę sprawna i zdrowa, a jeśli nie, czy służba zdrowia będzie dla mnie dostępna. I dosłownie i pod względem finansowym.
OdpowiedzUsuńPowinnam napisać: też tak myślę.
UsuńGenialny tekst.... I kocham Cię za niego :-) Zgadzam się z Tobą w 100%. Czuję i myślę zupełnie jak Ty :-)))
OdpowiedzUsuńMiło to przeczytać. Cieszę się, że zawędrowałaś na mój blog.
OdpowiedzUsuń