wtorek, 6 marca 2018

Co w komórkach piszczy


W roku 2015 w mojej głowie zagościła idea zbierania zapisów rozmów komórkowych podsłuchanych, a jak kto woli "wysłuchanych", w tramwajach, autobusach i tym podobnych środkach komunikacji zbiorowej. A że lubię podsłuchiwać, a jak kto woli "słuchać", zwłaszcza wtedy, gdy mam na to pozwolenie społeczne, więc powstało wówczas kilka zapisów. Postanowiłam je przypomnieć.
Zapis 1. Optymistyczny. Z serii: wszystko w porządku
Czop jeszcze się nie oderwał, ale poza tym wszystko wskazuje, że poród będzie w połowie lutego. ♦ To znaczy byłby w połowie, gdyby to nie były bliźnięta. Jaki czop? No, czop, w szyjce macicy.  Ale wszystko w porządku. Mają już po dwa kilogramy. Nie wpadłem do ciebie wczoraj, bo zaciągnęła mnie na basen. Nie chciało mi się, ale się uparła. Energia ją rozsadza. Nie, pływanie nie szkodzi. Wszystko w porządku. A wiesz, dzwonił. Widać go wzięły wyrzuty sumienia. Wydał książkę. Bardzo zadowolony. A, o nią pytasz? Oczywiście nie jest zachwycony. Ale wiesz, jaka ona jest. Rządzi, ale dba o niego. Wszystko w porządku.
Zapis 2. Również optymistyczny. Z serii: zostało już tylko pół szklanki wody, czy aż pół szklanki?
Jestem bogata.  Jak to dlaczego? No, bo frank zdrożał. No to co z tego, że zdrożał? Za to moje mieszkanie ma już wartość dwa razy większą niż w zeszłym tygodniu.  No, to co z tego, że jeszcze nie spłacone. Ale wartościowsze.
Zapis 3. Biznesowy. Z serii: da się załatwić
Dostaliśmy już te nowe wkręty, ale musisz mi opisać o jaki konkretnie wkręt ci chodzi?  Jak opisać? Zwyczajnie. Zmierz to co wystaje.  Nie, nie będzie pasowało, ale mamy mieć dostawę. Zgadza się, ale jeszcze raz mi opisz.  Tak, będą dobre, ale będą drogie. Około sto złotych. Dobrze, jak będą jakieś promocje to ci dam znać.
Zapis 4. Biurowy. Z serii: gdzie ja to położyłem
Będę za jakąś godzinę. Już jadę.  Poszukaj w tej górnej szufladzie. Nie, nie na wierzchu. Pod teczkami.  Z tyłu. Nie ma?  A zobacz w tym pudełku, za komputerem.  Masz?  Nie, nie w tym z herbatą. W tym z długopisami. Masz?  Nie masz ? Ale tam musi być.  Masz? Nie? No, to już nie wiem. A patrzyłeś tam, gdzie zwykle?  Jak to gdzie? Tam, gdzie zwykle.  No, tam gdzie Tomkowi zostawiamy?  Wiem, że patrzyłeś, ale zobacz jeszcze raz.  Masz?  No, to z głowy. Coś jeszcze?  Hasło? Nie masz hasła?

12 komentarzy:

  1. Rewelacja Ewo!
    Też "to przerabiam" ale nie udało by mi się z tego zrobić takiego majstersztyku.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ku mojemu żalowi, w tramwajach coraz mniej takich rozmów. Większość słucha muzyki, aż ze słuchawek huczy.

      Usuń
  2. Oj, słyszy się tego pełno i często to ja jestem zażenowana słuchając, a powinien być rozmówca...kiedyś siedziałam w przychodni i jakiś pan rozmawiał z żoną, instruując ją jak ma załatwiać w ZUSie i jakie te panie z ZUSu są głupie...gdy poprosiłam by nie przeszkadzał chorym, odrzekł, że jeśli mi to przeszkadza to ja mam wyjść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie ogromne poczucie bezpieczeństwa mają ludzie prowadząc publicznie takie rozmowy. Gorzej z poczuciem wstydu.

      Usuń
    2. Świetnie to ujęłaś!

      Usuń
  3. Ja z grzeczności nie podsłuchuję, zresztą nie mam gdzie, nie korzystam ze środków komunikacji miejskiej. Za to w poczekalni u lekarza... Ja po opowieściach niektórych pań kilka razy pisałem testament, gdyż po opisanych objawach, więcej jak tydzień sobie nie dawałem.

    Za tę podsłuchaną rozmowę o frankowiczach maż u mnie plus ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Doceniam ten plus. A podsłuchiwania trochę się wstydzę, ale to wciągające zajęcie. Na usprawiedliwienie mam, że robię to tylko w miejscach publicznych, gdy tembr czyjegoś głosu/głosów wciska mi się w uszy. Więc je nadstawiam. Gdy ktoś mówi cicho bądź szepcze - uszy zamykam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś widziałem nagranie, gdy facet podchodzi do młodej kobiety, która głośno rozmawia przez telefon. Wyrywa jej ten telefon i (tak jak Kaczyński w sejmie) rzuca o podłogę. Marzy mi się to.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toć to była przemoc. Nieładne marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój komentarz zginął, czy skasowałaś? Tak tylko pytam z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dotarł. Z zasady nic nie kasuję. Jeśli możesz - powtórz swój komentarz, bom bardzo go ciekawa. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Nic odkrywczego, żadna strata :)

    OdpowiedzUsuń