Moje Święta Kobiet?
Najpierw fetował je Tato. To był ważny dzień w moim domu rodzinnym. Były
kwiaty, były życzenia, były ciastka. Dla Mamy, Babci i dla mnie. Swoją drogą w
tamtej epoce ciastka były najważniejsze. Potem pojawiły się bombonierki z czekoladkami, z obowiązkowym nadrukiem
kwiatów na pudełku i perfumy, głownie radzieckie, a jakże.
Kiedy wyjechałam z domu, na studia, Tato przysyłał mi z okazji Święta Kobiet kwieciste karty z życzeniami, a kiedy pewnego razu za późno sobie o tym dniu przypomniał, dostałam kwiecisty telegram. I tak już było do końca dni mojego Taty na tym padole.
Kiedy wyjechałam z domu, na studia, Tato przysyłał mi z okazji Święta Kobiet kwieciste karty z życzeniami, a kiedy pewnego razu za późno sobie o tym dniu przypomniał, dostałam kwiecisty telegram. I tak już było do końca dni mojego Taty na tym padole.
Dzień Kobiet w wydaniu
innych panów, którzy gościli w moim życiu? Różnie z tym bywało. Jak zapomnieli, to tłumaczyli
się, że to nikomu niepotrzebny komunistyczny obyczaj, kompletnie pomijając przy
tym fakt, że mnie był potrzebny. Jak pamiętali, to było miło. Mąż pamiętał.
Może zresztą dlatego, między innymi oczywiście, został moim mężem. Mam nadzieję, że i jutro o Dniu Kobiet nie zapomni.
Był i taki okres w moim
życiu, kiedy to skłonnych do świętowania mego Dnia Kobiet panów, poza Tatą, nie
było. A ja i tak lubiłam ten dzień, bo liczyłam, że jakiś tajemniczy wielbiciel nabierze w tym dniu
odwagi i zasypie mnie dowodami uczuć przeogromnych, np. w postaci złożonego u
mych stóp bukietu czerwonych goździków. Raz się znalazł. Zostawił ślad w
postaci wiązanki drobnych kwiatków, zatkniętej za klamkę drzwi wejściowych do
mieszkania, w którym wynajmowałam pokój. Wielbiciel nigdy się później nie
ujawnił. Czekałam na próżno. Tak to już w życiu kobiety bywa. Jest co prawda możliwość, że kwiaty były nie dla mnie, tylko dla właścicielki mieszkania, ale tej myśli ani przez chwilę nie dopuściłam wówczas do świadomości. Ja miałam lat 20 i silną potrzebę bycia adorowaną, a ona lat 65 i liczne wnuki. Ale kto wie?
Ceniłam też sobie fetowanie
Dnia Kobiet w miejscu pracy. Niektóre zdobyte przy takich okazjach łupy mam po
dzień dzisiejszy, a konkretnie różowy kocyk i dwa ręczniki. Rajstopy też
bywały, ale się zużyły.
A przy okazji, uroczy wiersz Załuckiego o Dniu Kobiet. Kiedyś dokuczałam nim mojemu Tacie.
Dziś dedykuję go wszystkim wielbicielom Dnia Kobiet.
Dzień Kobiet dzielę na
godziny:
Godzina Żon,
Godzina Ciź,
Godzina Wdów,
Godzina Takich, że Brak Mi
Słów,
Godzina Matron
a dla Matek
Godzina plus rodzinny
dodatek,
godzina Działaczek
Godzina Sąsiadek,
i....pół Godziny Na Wszelki
Wypadek"
Wszystkich pogodzić
niepodobna,
Zatem zapobiec chcąc
niesnaskom,
Każdą Godzinę czczę z
osobna
………………………………
wreszcie wymykam się z domu
jak złodziej,
żeby na róg wyskoczyć
(hopsa) –
o, Boże! –
na rolmopsa!
Niestety tylko tyle
pamiętam.
Wspomnienia szczególne, w tym romantyczne:-)
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakichś szczególnych. Ostatnio jednak panowie w rodzinie przestawili się na prezenty typu: słodycze, kosmetyki - czyżby stali się praktyczni czy też inna jest tego przyczyna?
Praktyczni i kochający.
OdpowiedzUsuńMnie DK kojarzy się z dużą asymetrią: po stronie panów tulipan, bo stronie pań - poczęstunek i wyrazy wdzięczności :)
OdpowiedzUsuńPrzełamałam tę asymetrię. Poczęstunku nie było. Pozdrawiam serdecznie
UsuńGdzieś przeczytałem, że to święto ma prawdziwy wymiar tylko w relacjach najbliższych. Reszta pachnie komunizmem. Nie do końca się z tym zgadzam, ale pierwsza część tej myśli wydaje mi się wyjątkowo prawdziwa.
OdpowiedzUsuńTylko z wielką ostrożnością, składam Tobie, i bywającym tu Paniom życzenia z okazji ich święta. Zapewniam, że nie ma we mnie nic z komunisty ;)
Ewuniu ,ja też lubię ten dzień.Nie obchodzi mnie ,co o tym dniu inni mówią..bardzo pięknych wspomnień zostało po tych dniach☺ Pamiętam jak z koleżankami w biurze już od rana świętowałyśmy Dzień Kobiet.W księgowości pracowałam☺ było nas w pokoju 4 ..No działo się hahahha ale kiedyś był klimacik,teraz widzę to inaczej,nie ma tego uroku..Fajne wspomnienia nam opisałaś::)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja z kolei pamiętam, jak to moi studenci świętowali Dzień Kobiet, wręczając koleżankom kwiaty. Niby nic, a robiło się sympatycznie.
UsuńNiezgodna z prawdą jest ta asocjacja Święta Kobiet z komunizmem, ale ... niezależnie od tej kwestii, życzenia przyjmuję. I bardzo za nie dziękuję. Rym przypadkowy, ale sympatyczny, przyznasz?
OdpowiedzUsuńJak wiesz ten Dzien nie ma nic wspólnego z komunizmem.
OdpowiedzUsuńJednak nigdy go nie lubiłam... ale przyjemnie mi było dostać kwiaty.
Wczoraj na szczęście też dostałam.
:-)
Ja chyba lubię tego typu święta, jako wyróżniki w codzienności. A to, jak je świętujemy, to już inna kwestia. Otrzymywanie kwiatów to już przyjemność sama w sobie. Podobnie jak ich dawanie. Miło, że wpadłaś.
OdpowiedzUsuń