Znajomi,
z grupy 60+, coraz częściej skarżą się na ogarniające ich poczucie beznadziei.
-
Niewiele pozostało z moich planów na tzw.
spokojną starość – stwierdziła sąsiadka. Sąsiadka działkowa, bo to
refleksje jeszcze wakacyjne.
Wyobrażała
sobie spotkania rodzinne, zwłaszcza te z wnukami, wyjazdy do sanatorium, cotygodniowe
kino, bo właśnie zaczęły ją obejmować ulgowe seniorskie bilety. A tu
pandemiczna rzeczywistość skrzeczy. Najpierw było przerażenie i wręcz przesadna
ostrożność. Potem złość, że tak się dzieje. A na koniec przygnębienie, bo
rodzina w trosce o jej zdrowie, skutecznie się odizolowała.
-
Dzwonili, a jakże. Nawet za często, bo po
każdym takim telefonie jeszcze bardziej czułam się sama i wkurzona - mówi.
Odpadła
też ważna rozrywka, na którą liczyła. Przedpołudniowe spacery po galeriach
handlowych. Z przyjaciółkami. I wspólna kawa. A może jakiś obiad w restauracji?
Telewizora
woli nie włączać, bo nawet jak zrezygnuje z oglądania wiadomości, to i tak
zawsze może ją zaatakować jakiś pasek z informacjami, ile to osób zachorowało i
ile zmarło.
-
A tak się cieszyłam, że należę do
szczęśliwego pokolenia, które ominęły wojny i kataklizmy – dodaje.
Rzeczywiście, pamiętam te nasze rozmowy. Nie doświadczyliśmy tych wszystkich straszności, które były udziałem naszych rodziców i dziadków. I tak było dobrze, aż tu nagle wcisnął się w nasze czasy, w nasze życie ten nieobliczalny wstrętny covid. I w zasadzie walki z nim ani moja sąsiadka, ani ja, podjąć nie możemy. Możemy jedynie przed nim uciekać. Skazane na obronę. Z nadzieją, że i na atak przyjdzie pora. Póki co broni brak.
-
Trzeba to jakoś przetrwać. W końcu to
tylko wirus – pocieszam sąsiadkę i siebie przy okazji. – Można to jakoś zracjonalizować.
I
przywołuję bardzo skuteczny mechanizm obronny:
- Zawsze może być gorzej - mówię.
A myślę, że może jednak będzie lepiej?
Obraz M. Maggs z Pixabay
Pewnie, że będzie lepiej. I gorzej. Jak to w życiu. Raz na wozie, raz pod wozem.
OdpowiedzUsuńJeśli nikt z mich bliskich nie zachoruje, to środki bezpieczeństwa traktować będę jako niewielką cenę za to szczęście.
To rzeczywiście niewielka cena.
UsuńCo było - nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno. Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład... A przecie mi żal, że...
OdpowiedzUsuńTekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,edmund_fetting,a_jednak_zal.html
Widząc, co się dzieje na świecie trudno uwierzyć w to, że będzie lepiej. Nie można jednak liczyć na to, że ktoś dla nas i za nas coś zrobi.
OdpowiedzUsuńNam wróżono powrót do szkół na dwa tygodnie, zaczął się drugi miesiąc...i pracujemy dalej.
OdpowiedzUsuń