wtorek, 10 września 2019

Z HERBATĄ W TYTULE



Powinnam w zasadzie zatytułować ten post inaczej, a mianowicie: „Z herbatą przez życie”. Herbata bowiem zawsze, jak daleko potrafię sięgnąć pamięcią, pełniła w mojej codzienności bardzo ważną rolę.


W dzieciństwie znałam wyłącznie smak babcinej herbaty. Babcia zarządzała kuchnią, a tym samym również herbacianym imbrykiem. Stał na kuchennej blasze, w towarzystwie czajnika. Babcia wsypywała łyżkę liści herbaty, najczęściej był to ulung, i zalewała wrzątkiem. I to było najlepsze, co mogło się mi przydarzyć. Herbata z pierwszego parzenia. Babcia była kobietą oszczędną, a zatem liście po pierwszym parzeniu nie trafiały do śmieci, ale były zalewane wrzątkiem ponownie, a potem jeszcze raz, i jeszcze raz. Aż następował moment, że herbata smakowała wręcz tragicznie i wówczas herbaciany rytuał zaczynał się od nowa. Nie oznaczało to kresu pracowitego życia herbacianych liści. Babcia znalazła dla nich jeszcze jedno zastosowane. Do czyszczenia dywanu. W tym celu rozsypywała liście na dywanie i zmiatała ostrą szczotką. Działało.

Swoją drogą to ciekawe, że mimo tych babcinych zabiegów na herbacie unicestwiających jej smak, po dziś została ona moim ulubionym  napojem. Czarna herbata.

W wieku późniejszym własnoręcznie parzyłam herbatę, metodą wielce dyskusyjną, ale dla mnie bardzo efektywną. Wsypywałam listki do szklanki i zalewałam wrzątkiem. Herbata musiała być słodka. Zaczynałam od dwóch łyżeczek na szklankę, obecnie, w wieku mocno zaawansowanym, wystarcza mi pół łyżeczki. Ale cukier w herbacie być musi. W młodości uwielbiałam yunnan. Teraz, w epoce herbat granulowanych i w torebkach, najczęściej piję liptona. Jest zresztą w czym wybierać, więc herbaciana przygoda może się rozwijać.

I jeszcze jedno. Nie mogę zrozumieć, jakim cudem, w tzw. młodości, potrafiłyśmy godzinami, my dziewczyny, siedzieć przy herbacie i gadać, gadać, gadać. Życie towarzyskie przy herbacie. Nasze dziewczyńskie życie. Bez ciasteczek, kanapeczek. Co najwyżej z plasterkiem cytryny. Jak to smakowało. I ta herbata. I to gadanie. Dziś babskie nasiadówki bez ciasteczek się nie obywają. Rozpuściłyśmy się na stare lata.

Śpiewała Santorka:
„Ten jeden herbatki łyk, gdy imbryk zaśpiewa,
Herbatki łyk cudownie rozgrzewa
I czuję w mig, że na drugi łyk chęć mam.
A drugi łyk błyszczący złociście,
Chcę wypić w mig już w Twym towarzystwie.
Serce pik, pik tak właśnie mi podpowiada.

Szalony wiek i w krąg niepokoje,
Najlepszy lek – herbatka we dwoje,
Najlepszy lek to herbaty złoty smak”.

I jeszcze był film z Doris Day „Herbatka we dwoje”. I rosyjskie samowary w pociągu Moskwa – Leningrad. Bo to była epoka Leningradu. I moja niewiedza, co zrobić z tą konfiturą, którą postawili na spodeczku obok „stakana” z herbatą? Zjeść oddzielnie? A może jednak włożyć do herbaty?

I bawarka w termosie, którą przyjaciółka dostarczyła mi do szpitala, w kilka godzin po tym, jak zostałam mamą. Dołączyła liścik z zaleceniem: „Pij, jak najwięcej, to będziesz miała mleko. Jutro przywiozę Ci znowu”. Więc piłam, i karmiłam swoje dzieciątko, które o dziwo herbaty bardzo nie lubi.


Cyt. za Wikipedią: "Bawarka – napój, którego głównymi składnikami są herbata i mleko; określana też jako herbata z mlekiem lub herbata mleczna; przygotowywana przez dodanie do gorącego mleka esencji herbacianej lub odwrotnie przez dolanie gorącego mleka do esencji herbacianej, w proporcjach zależnych od indywidualnych upodobań, a następnie posłodzona cukrem lub miodem".


"


16 komentarzy:

  1. Rozmarzylem się... Tyle wspomnień...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że i odwiedzający mój blog wspomnieniami się podzielą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bawarkę serwowano nam w przedszkolu, nie lubiłam tego strasznie i do dziś nie lubię...
    Czarną herbatę piję rzadko, bo bardzo wysusza, wolę owocowe i ziołowe:-)
    O ile pamiętam Kabaret Starszych Panów też miał w repertuarze piosenkę o herbatce:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnam nieco ograniczyć moją konsumpcję herbaty, wlaśnie z powodu tego wysuszania, ale jakoś nie potrafię jej zastąpić owocowymi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, że przypomniałaś mi o babcinej herbatce, choć tej mojej była inna. Jej smak bardziej kształtowała woda ze studni niż gatunek herbaty. Zresztą, jaki wtedy był wybór? Niestety, studnia zasypana i ja już praktycznie w ogóle herbaty nie piję. Zdecydowanie optuję za wyższością kawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kawa ma swoje zalety. Dwie filiżanki dziennie. "Przed i po" południu. A tak w ogóle to kawa bardziej do Asmodeusza pasuje niż herbata. O ziółkach typu rumianek nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne wspomnienia. Człowiek ma sentyment do tego, co poznawał w dzieciństwie. Ja już herbat czarnych prawie nie piję, przerzuciłam się na różne mieszanki ziołowe, często własnej roboty, z własnego ogrodu, oraz codzienna kawa. Jeśli herbata to raczej biała, zielona, żółta lub pahcnące mieszanki z firmowej herbaciarni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio odkryłam smak świeżej mięty. Ale i tak mała czarna (herbata, rzecz jasna) zwycięża.

      Usuń
  8. Bawarka- wielkie FUJ! Nawet myśleć o herbacie z mlekiem nie potrafię. A pierwsza teściowa lała ją we mnie litrami. Skutecznie mi ją obrzydziła. Parzyliśmy herbatę w ten sam sposób, co Twoja babcia- imbryczek, gęsta esencja (Ulung, a jakże) i dolewka wrzątku. Teraz nie mogę pić czarnej i zielonej, bo mnie boli po nich żołądek. Piję liściaste aromatyzowane- najczęściej mieszanki owoców.
    mam samowar elektryczny, chyba ma już z 80 lat, ale herbata z niego nie jest dobra. Zalatuje metalem.
    Fajne masz wspomnienia z pogaduch z koleżankami. Nie mam takich. Przyjaźniłam się więcej z chłopakami, a oni raczej nie pili herbaty:):):)No i nie uprawiali pogaduch:):):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście wielkie fuj. Teraz bym jej już nie wypiła, ale wtedy... dla dobra dziecięcia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Do 50 roku życia pijałam "plujki", czyli herbata lub kawa parzone w szklance. Nie znosiłam herbaty w torebkach i kawy rozpuszczalnej. Do bawarki byłam przyzwyczajona od najmłodszych lat, bo w mojej rodzinie pijało się ją do śniadania. Dzisiaj herbata z torebki, to codzienność, nie mogę jednak przekonać się do herbat ziołowych czy owocowych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Herbata to podstawa. Gorąca najlepiej gasi pragnienie, stawia na nogi. Smakoszem nie jestem, najczęściej patrzę z granulatu, ale wiem jedno - herbata to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoja babcia parzyła herbatę na sposób chiński. Z tym, że oni pierwszy napar wylewają. A potem się zalewa, i zalewa, i zalewa w małym czajniczku i pije z małych czarek. Dobrej herbacie wielokrotne zalewanie nie szkodzi

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj ,odleciałam wspomnieniami....moja babcia tak samo parzyła herbatkę jak Twoja☺ Ja ogólnie mało piję herbaty.Czasami zastanawiam sie kiedy to było.Piję wodę przegotowaną ,kawę i soki...Ogólnie piję mało płynów..Od zawsze tak mam.Ale czasami organizm woła ,to dozuję w siebie dużo,aż się zaspokoję ☺☺Ale w domku mam herbatki sypane ,i jak już to zaparzam w szklanym czajniczku..Mąż lubi torebkowe☺ Jak jestem w Polsce w Toruniu ,to idziemy z przyjaciółką do porządnej herbaciarni....I tam można naprawdę napić się dobrej herbatki a do tego kupić fajne filiżanki i smaczną herbatę w ładnych opakowaniach ..To taki bonus firmowy dla klienta☺☺...żeby wrócił raz jeszcze::)))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy ma swoją teorię na temat herbaty. Jedni preferuję li tylko herbatki ziołowe, w dodatku własnoręcznie zbierane i suszone naturalnym sposobem. Mnie lekarka [pediatra] pouczyła, że na biegunki dla dziecka najlepsza mocna herbata tzw. "ruska" bez cukru.
    Mama stosowała to o czym piszesz w notce; "...liście po pierwszym parzeniu nie trafiały do śmieci, ale były zalewane wrzątkiem ponownie, a potem jeszcze raz, i jeszcze raz. Aż następował moment, że herbata smakowała wręcz tragicznie..." myśmy to nazywali lurą i tego nie dało się pić, to już czysta woda była lepsza w smaku.
    Niektórzy twierdzą, że fusy herbaty wolno parzyć tylko do 5 min. gdyż powyżej tego czasu przechodzą do płynu składniki toksyczne zawarte w herbacie.
    Pewien szef miał na tym punkcie bzika i jeśli zauważył, że sekretarka parzy mu herbatę powyżej 5 min. to ją zwalniał z pracy.
    Bawarki nie cierpię ale też nie mogę ze względów zdrowotnych pić żadnego mleka, a tak lubię mleko :(.

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepszy kawa sklep tylko na https://cupandyou.pl/. Poznaj czym jest sklep kawa

    OdpowiedzUsuń