czwartek, 26 kwietnia 2018

O kasłaniu, muzyce i odwadze w Filharmonii Narodowej


Pierwsza część koncertu, utwory Brahmsa i Mozarta, w drugiej części to, na co wszyscy czekali, czyli Koncert Skrzypcowy Prokofiewa. Na koniec zapowiedziano utwór Aleksandra Dolińskiego, czyli „zerwanie z istniejącymi dotychczas kierunkami muzyki współczesnej i próba własnej, niezależnej od wszelkich systemów techniki”*. 

Publiczność, nieufna wobec „nowego”, zaczęła tłumnie opuszczać salę. Na estradzie poprzestawiano instrumenty. I niestety „mimo że smyczki usadowiły się gęsiego, mimo że  perkusji dodano coś w rodzaju trzepaka, na którym dyndały żelazne grabie i podkowy”** okazało się, że kompozytor nie ma nic do powiedzenia, a całość to „nuda i bzdura”. Publiczność reagowała w sposób zróżnicowany. Jedni się śmiali,  drudzy krzywili, jeszcze inni zachwycali i klaskali entuzjastycznie. Byli i tacy, filharmonijni konformiści, którzy się do tych oklasków na wszelki wypadek przyłączyli, by nie wyjść na ignorantów. Jedna tylko osoba, starszy pan, poważny słuchacz, wstał i wykrzyczał: „Publiczność warszawska nie ma temperamentu. Grzecznie oklaskuje szkaradzieństwa, zamiast gwizdać”***.
Uwielbiam tę historyjkę, zaczerpniętą z przeznaczonej dla młodzieży książki Anny Glińskiej „Kasia i inne”. Ilekroć jestem w Filharmonii, przypominam sobie bohaterskiego melomana. I wyobrażam sobie jego różne adekwatne do sytuacji wystąpienia. I oto zdarzyło mi się doświadczyć czegoś równie zabawnego. Koncert bardzo, bardzo przyzwoity. Wspaniały pianista grał Liszta. Sala Kameralna Filharmonii Narodowej. I nagle, w przerwie przed ostatnim utworem, kiedy wyciszona publiczność oczekiwała na wejście pianisty, usłyszeliśmy gromki męski głos. Wydobył się on z piersi zdesperowanego, o czym się zaraz przekonacie, pana, który wstał gwałtownie, odwrócił się w kierunku ostatnich rzędów i rzekł: „Ileż można kasłać. To skandal. Proszę wyjść”. Zapadła cisza, nikt nie wyszedł, pan usiadł, pianista wszedł i zaczął grać. I nagle ktoś chrząknął. Za chwilę ktoś inny lekko zakasłał. Z tyłu rozległ się całkiem już głośny, bezczelny kaszel. Mnie też zaczęło łaskotać w gardle i musiałam stłumić chrząkanie. Niektórzy zaczęli się uśmiechać, Niektórzy cichutko chichotać. I tak przy akompaniamencie pokasływania koncert dobiegł końca.
Wiedziałam, że ziewanie się udziela. Naukowcy określają prawdopodobieństwo zarażenia się ziewaniem na 60%. Kwestia zarażania się pokasływaniem, zwłaszcza w warunkach koncertowych, wymaga niezwłocznego zbadania.
*Anna Glińska: Kasia i inne. Wyd. Akapit Press, łódź, s. 119
** jw.
*** jw., s. 120

Tekst  z 2015 r.

11 komentarzy:

  1. Oj tak, znam te rozterki...zastanawiam się wtedy czy ze mną coś jest nie tak czy inni zachwycają się, bo tak wypada?
    Nie wiem czy kasłanie jest zaraźliwe, ale gdy dopadło mnie na koncercie w kościele, po prostu wyszłam, by nie przeszkadzać innym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zaraźliwe. To łatwy do zaktywizowania odruch. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Niektórzy twierdzą, że stężenie chorych osób kaszlących i kasłających na koncertach bywa największe. A powinni siedzieć w domu i się leczyć! Jestem zdania, że się nie idzie, gdy się ma takie problemy! Są też specjalne tabletki powstrzymujące kaszel, kiedyś z takich skorzystałam, gdy musiałam, ale gdyby nie pomogły, nie poszłabym na koncert, bo by mi było wstyd przeszkadzać innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wszyscy tak postępują. Kupili bilet, więc im się należy? A może wierzą, że ich kaszel jest niesłyszalny?

      Usuń
  3. Nie wiem, jak kasłanie, ale czynność "zakazana", której ze wszech miar chcesz uniknąć, więc ciągle bardzo się starasz i skupiasz się na niej, pojawi się na pewno. Nieraz byłam na badaniu okulistycznym i jakoś nie miałam kłopotów z niemruganiem. Aż do ostatniego, kiedy badająca tak na mnie naskoczyła zanim jeszcze zdążyłam zamrugać, że wprost nie mogłam go opanować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Koncentracja na odruchu - nasila go. Jest to szczególnie wyraźne przy tikach.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja kiedyś dostałam ataku kaszlu na koncercie w FN. Nie wiem do dziś jak to się stało i dlaczego. Chyba przełknęłam niepotrzebnie ślinę jak się zaczął koncert....... no i prawie cały czas siedziałam w foyer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a przedtem musiałaś z godnością opuścić salę. Co przy ataku kaszlu nie jest łatwe.

      Usuń
  6. Tak> ziewanie się udziela czyli jest zaraźliwe :) kaszel też??? nie wiedziałam.
    Często łapie mnie chrypka albo podrażnienie krtani [podobno z suchości powietrza], które powoduje kaszel, lecz wtedy siedzę w domu i nie łażę do ludzi, aby nikogo nie zarazić. Kichanie i uporczywy kaszel może rozsiewać zarazki, po co innych narażać na zakażenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja noszę na wszelki wypadek do teatru i filharmonii coś do ssania. Gdyby mnie kaszlowe szaleństwo dopadło. Ale nie zawsze pomaga.

      Usuń
  7. Ty mi nawet nie mów, bo kaszel może napaść człowieka w najmniej spodziewanym momencie 😏

    OdpowiedzUsuń