Pierwsza
część koncertu, utwory Brahmsa i Mozarta, w drugiej części to, na co wszyscy
czekali, czyli Koncert Skrzypcowy Prokofiewa. Na koniec zapowiedziano utwór
Aleksandra Dolińskiego, czyli „zerwanie z istniejącymi dotychczas kierunkami
muzyki współczesnej i próba własnej, niezależnej od wszelkich systemów techniki”*.
Publiczność, nieufna wobec „nowego”, zaczęła tłumnie opuszczać salę. Na
estradzie poprzestawiano instrumenty. I niestety „mimo że smyczki usadowiły
się gęsiego, mimo że perkusji dodano coś w rodzaju trzepaka, na którym
dyndały żelazne grabie i podkowy”** okazało się, że kompozytor nie ma nic
do powiedzenia, a całość to „nuda i bzdura”. Publiczność reagowała w
sposób zróżnicowany. Jedni się śmiali, drudzy krzywili, jeszcze inni zachwycali
i klaskali entuzjastycznie. Byli i tacy, filharmonijni konformiści, którzy się
do tych oklasków na wszelki wypadek przyłączyli, by nie wyjść na ignorantów.
Jedna tylko osoba, starszy pan, poważny słuchacz, wstał i wykrzyczał: „Publiczność
warszawska nie ma temperamentu. Grzecznie oklaskuje szkaradzieństwa, zamiast
gwizdać”***.
Uwielbiam
tę historyjkę, zaczerpniętą z przeznaczonej dla młodzieży książki Anny
Glińskiej „Kasia i inne”. Ilekroć jestem w Filharmonii, przypominam
sobie bohaterskiego melomana. I wyobrażam sobie jego różne adekwatne do
sytuacji wystąpienia. I oto zdarzyło mi się doświadczyć czegoś równie
zabawnego. Koncert bardzo, bardzo przyzwoity. Wspaniały pianista grał Liszta.
Sala Kameralna Filharmonii Narodowej. I nagle, w przerwie przed ostatnim
utworem, kiedy wyciszona publiczność oczekiwała na wejście pianisty,
usłyszeliśmy gromki męski głos. Wydobył się on z piersi zdesperowanego, o czym
się zaraz przekonacie, pana, który wstał gwałtownie, odwrócił się w kierunku
ostatnich rzędów i rzekł: „Ileż można kasłać. To skandal. Proszę wyjść”.
Zapadła cisza, nikt nie wyszedł, pan usiadł, pianista wszedł i zaczął grać. I
nagle ktoś chrząknął. Za chwilę ktoś inny lekko zakasłał. Z tyłu rozległ się
całkiem już głośny, bezczelny kaszel. Mnie też zaczęło łaskotać w gardle i
musiałam stłumić chrząkanie. Niektórzy zaczęli się uśmiechać, Niektórzy
cichutko chichotać. I tak przy akompaniamencie pokasływania koncert dobiegł
końca.
Wiedziałam,
że ziewanie się udziela. Naukowcy określają prawdopodobieństwo zarażenia się
ziewaniem na 60%. Kwestia zarażania się pokasływaniem, zwłaszcza w warunkach
koncertowych, wymaga niezwłocznego zbadania.
*Anna
Glińska: Kasia i inne. Wyd. Akapit Press, łódź, s. 119
**
jw.
***
jw., s. 120
Oj tak, znam te rozterki...zastanawiam się wtedy czy ze mną coś jest nie tak czy inni zachwycają się, bo tak wypada?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy kasłanie jest zaraźliwe, ale gdy dopadło mnie na koncercie w kościele, po prostu wyszłam, by nie przeszkadzać innym...
Jest zaraźliwe. To łatwy do zaktywizowania odruch. Pozdrawiam.
UsuńNiektórzy twierdzą, że stężenie chorych osób kaszlących i kasłających na koncertach bywa największe. A powinni siedzieć w domu i się leczyć! Jestem zdania, że się nie idzie, gdy się ma takie problemy! Są też specjalne tabletki powstrzymujące kaszel, kiedyś z takich skorzystałam, gdy musiałam, ale gdyby nie pomogły, nie poszłabym na koncert, bo by mi było wstyd przeszkadzać innym.
OdpowiedzUsuńNiestety nie wszyscy tak postępują. Kupili bilet, więc im się należy? A może wierzą, że ich kaszel jest niesłyszalny?
UsuńNie wiem, jak kasłanie, ale czynność "zakazana", której ze wszech miar chcesz uniknąć, więc ciągle bardzo się starasz i skupiasz się na niej, pojawi się na pewno. Nieraz byłam na badaniu okulistycznym i jakoś nie miałam kłopotów z niemruganiem. Aż do ostatniego, kiedy badająca tak na mnie naskoczyła zanim jeszcze zdążyłam zamrugać, że wprost nie mogłam go opanować :)
OdpowiedzUsuńKoncentracja na odruchu - nasila go. Jest to szczególnie wyraźne przy tikach.
OdpowiedzUsuńA ja kiedyś dostałam ataku kaszlu na koncercie w FN. Nie wiem do dziś jak to się stało i dlaczego. Chyba przełknęłam niepotrzebnie ślinę jak się zaczął koncert....... no i prawie cały czas siedziałam w foyer.
OdpowiedzUsuńNo, a przedtem musiałaś z godnością opuścić salę. Co przy ataku kaszlu nie jest łatwe.
UsuńTak> ziewanie się udziela czyli jest zaraźliwe :) kaszel też??? nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńCzęsto łapie mnie chrypka albo podrażnienie krtani [podobno z suchości powietrza], które powoduje kaszel, lecz wtedy siedzę w domu i nie łażę do ludzi, aby nikogo nie zarazić. Kichanie i uporczywy kaszel może rozsiewać zarazki, po co innych narażać na zakażenie?
Ja noszę na wszelki wypadek do teatru i filharmonii coś do ssania. Gdyby mnie kaszlowe szaleństwo dopadło. Ale nie zawsze pomaga.
UsuńTy mi nawet nie mów, bo kaszel może napaść człowieka w najmniej spodziewanym momencie 😏
OdpowiedzUsuń