Wymyśliła to moja przyjaciółka Krystyna Królikowska - Waś. Pozwoliła wykorzystać. Może pobawicie się w zgadywanie. Ile tytułów znajdziecie? Ile spośród nich było Waszymi dziecięcymi lekturami? Ciekawe, ile tytułów są w stanie rozpoznać współczesne dzieci?
KTO ROZPOZNA WIĘCEJ TYTUŁÓW?
Awantura o Basię, śliczną
lalkę, którą przyniósł do Rodzinnego Domu Dziecka tajemniczy opiekun, zaczęła się z samego rana, kiedy przez okno
zajrzało słoneczko, a w
ogrodowych krzakach rozgadało się
Ptasie Radio.
Dolina Tęczy, w której
stała przytulna chata wuja Toma (nazwana tak przez
mieszkańców na cześć taty Tomka, który dzieciom wujkował) rozbrzmiewała gwarem,
którego nie zagłuszyła nawet swoim gwizdem przejeżdżająca w pobliżu lokomotywa.
Pierwsza złapała lalkę Polyanna,
ale zaraz wyrwali ją dziewczynce Wala i
Wołodia. Potem do szarpaniny włączyli się Czuk i Hek. Wprawdzie chłopcy rzadko bawią się lalkami, ale wiedzieli
jak bardzo chciała mieć lalkę Basię Ania z
Zielonego Wzgórza.
Dzieci krzyczały, Reksio i Pucek
szczekały. Na szczęście pojawił się Adaś, szatan z siódmej klasy, który pogodził skłóconych. Lalka każdego
dnia będzie u innej mamy lub taty i w ten sposób nikt nie zostanie
pokrzywdzony.
- Koniec awantury - powiedział Adaś. - A teraz przedstawię wam nową koleżankę
Lenkę. Lenka szuka ojca, a ja
jej w tym pomogę.
W tym momencie do pokoju weszła poziewująca dziewuszka.
- Ty jesteś Ania czy Mania? - zapytał chłopiec. - Jakoś nigdy nie umiem was
odróżnić.
- Jestem Mania - odpowiedziała dziewczynka. - Ania jeszcze jest w łazience.
Tymczasem pulchna ośmiolatka, o przezwisku Bułeczka, wyglądała przez okno.
- Coś ty taka panienka z okienka? - zapytał Adaś. - A w dodatku panna z mokrą głową, bo ci jeszcze
włosy po kąpieli nie wyschły. Przecież mamy dziś iść na
jagody, a razem z nami dzieci z
Bullerbyn, dzieci z Leszczynowej Górki i dzieci pana majstra.
Zapomnieliście?
- Żebyśmy tylko nie zabłądzili - zaniepokoił się Stefek Burczymucha.
- Coś ty - roześmiał się Penrod. - Przecież nie będziemy w pustyni i w puszczy, tylko w zwykłym
lesie. W dodatku idzie z nami najstarszy siedemnastolatek. Ucho od śledzia jak się nam coś stanie.
W lesie dzieci zbierały jagody, chłopcy rzucali szyszkami, dziewczynki
chichotały i szeptały na ucho jakieś sekrety. Takie z nich psotki i śmieszki.
Najmłodsze brzdące sprawdzały, czy gdzieś w jagodzinach nie siedzi krasnal Hałabała, czy nad sosnami nie
polatuje wróbelek Elemelek, czy
zza drzew nie wyskoczy rozbójnik Rumcajs,
a z nim Hanka i Cypisek. Czy na pobliskiej, przyleśnej
łące nie wącha kwiatków byczek
Fernando.
Wreszcie dzbanki,
kubeczki, koszyczki były pełne jagód.
- Kto zebrał najwięcej?
- My – krzyknęli Jacek, Wacek i Pankracek, którzy niedawno dołączyli do dzieci.
- No,
no - zdziwił się Adaś. - Przecież przyszliście ostatni. Zuchy.
Wtedy chłopcy
zaczęli się śmiać i pokazali, iż koszyk wypełniony jest sosnowym igliwem, a na
wierzchu leży warstwa jagód. A to kłamczuchy. Pinokio by wam pozazdrościł.
Przecież to był żart - usprawiedliwiali się chłopcy i przesypali
uzbierane jagody do koszyczka Bułeczki.
Pora wracać. Wujek Pimpuś
Sadełko na pewno przygotował pyszną kolację. Po kolacji dzieci wstały od
stołu i zaczęły się rozchodzić.
- A gdzie czarodziejskie
słowo? - zapytał Adaś.
- Dziękujemy - odpowiedziały zawstydzone dzieci.
Wieczorem w Wojtusiowej izbie
odbyło się głośne czytanie, podczas którego została wyjaśniona tajemnica zielonej pieczęci.
Maluchy już leżały w łóżeczkach, ale wujek Tomek poczytał im jeszcze,
żeby wiedziały co spsocił Kubuś
Puchatek.
Naliczyłam 38 tytułów:)Chyba:)
OdpowiedzUsuńNieźle. Dobry wynik.
UsuńPrzeczytałam prawie wszystkie- obowiązek zawodowy, a sporo w dzieciństwie. Prawdopodobnie kilka mi umknęło. Ciekawa jestem ile:)
UsuńNie liczyłam, ale jest ich całkiem sporo. Dużo czytałam - nie miałam smartfona :)
OdpowiedzUsuńNiestety, w takich sprawach bywam nieuczciwy ;) Nie mogłem się oprzeć pokusie skorzystania z wujka Google (bez tej pomocy odgadłem dwadzieścia sześć), ale pewnie i tak mi jakiś tytuł umknął. Przednia zabawa...
OdpowiedzUsuńZamieszczę oczywiście tekst z podkreśleniami, to sprawdzisz. Za udział w zabawie wdzięcznam ogromnie
UsuńCzterdzieści jeden. Ale jest pewnie więcej.
OdpowiedzUsuńNo, no. A ile z tych tytułów rzeczywiście przeczytałaś? Ja niestety niektórych nie znam.
OdpowiedzUsuńFantastyczna zabawa ;)
OdpowiedzUsuńJa wprawdzie tylko 21 czytałam a dodatkowych 12 się mi o uszy obiło...albo pasowało na tytuł ;)
Pozdrawiam ;)
Takie zabawy stosuję z moimi czytelnikami, sama napisałam kiedyś opowiadanie z wykorzystaniem tytułów książek, ale nie pamiętam, gdzie je zapisałam:-)
OdpowiedzUsuńKto dziś pamięta Czuka i Heka? Niektóre z występujących w opowiadaniu tytułów są już dzisiejszym dzieciom obce, niestety.
Inna zabawa to pomieszane lub przekręcone tytuły.
Może ułożysz jakąś zgadywankę z literaturą kobiecą?
OdpowiedzUsuńA jaka to jest literatura kobieca?
UsuńDobre pytanie, bo pojęcie nieprecyzyjne i dyskusyjne. Dla niektórych to po prostu inwektywa. Dla mnie całkiem wygodna kategoria. Literatura kobieca to ta czytana przede wszystkim przez kobiety, bardzo rzadko przez mężczyzn i przez kobiety kupowana. Czyli zaspakajająca jakieś nasze, kobiece, potrzeby. Jakoś tam ewoluujące. Można w tym
OdpowiedzUsuńsensie mówić też o literaturze męskiej. Nie chodzi o to, kto książki pisze, tylko
kto je czyta. Oczywiście są i tacy, którzy uważają, że takie płciowe etykietowanie nie ma sensu.
To prawda, sama zastanawiałam się nad kupnem książki ze stemplem - kobiety to czytają, okazała się bardzo ciekawa.
UsuńNiezła opowieść i fajna łamigłówka :)
OdpowiedzUsuńTe, które przeczytałam, rozszyfrowałam. Było ich 30-ści kilka. Reszty nie czytałam, przyznaję się z ręką na sercu ;)
Ja też części nigdy w ręku nie miałam. Zwłaszcza tych tłumaczonych z rosyjskiego.
OdpowiedzUsuń