Postanowiłam popełnić autoplagiat i zaproponować Wam
tekst, już wcześniej zamieszczony na innym moim blogu, a wszystko dlatego, że
chodzi o rzecz ważną, czyli o piękną historię miłości i wdzięczności. Syna do
matki. A dokładniej, chcę przedstawić Wam dzieło pana Bohdana, syna Anny Rudawcowej, której wiersze poznałam dzięki przedwojennym Płomykom, które kolekcjonuję i chętnie przeglądam. Zamieściłam na blogu fragmenty
publikowanych w tychże Płomykach wierszy poetki i
dzięki temu odezwał się do mnie jej syn, z prośbą o ich udostępnienie. Wysłałam
wszystkie wiersze, jakie udało mi się znaleźć. I tak zaczęła się nasza
znajomość.
Anna Rudawcowa to postać niezwykle interesująca. Urodziła się w
1905 r. w Dorpacie (dzisiejszym: Tartu). Jej dziadkiem był powstaniec
zesłany w 1863 r. na Sybir. Otrzymała solidną edukację: gimnazjum, matura zdana
w Wilnie, kursy pedagogiczne. Krótko pracowała w zawodzie nauczycielki. W 1924
r. wyszła za mąż za Michała Rudawca, również nauczyciela. W 1931 r. zamieszkali
w Grodnie, z którego to miasta, w 1940 r., po aresztowaniu męża, Anna Rudawcowa
została z dwójką dzieci zesłana do Ałtajskiego Kraju. Jej wspomnienia z pobytu
na zesłaniu spisała w książce: „Skrzywdzeni” jej córka, Halina Łupinowicz. Ta, dla której w dalekiej krainie jej matka pisała
słowa kołysanki: „Śpij! Niech ominą cię
bóle i burze/Śpij! Czarnooka mamina, Halinko!/ Śpij pókiś mała i wolna od troski/Jasnym
promyczkiem przyświecaj mamusi…”
Do Polski Anna Rudawcowa wróciła wraz z dziećmi w
1946 r. Zamieszkała z rodziną w Gliwicach. Zmarła w 1981 r. Przez całe
życie, również na zsyłce, tworzyła: wiersze, inscenizacje, opowiadania, a nawet
powieści. Przed wojną dużo publikowała w pismach dla dzieci, po wojnie jej
utwory znalazły się na indeksie i nie były dopuszczane do druku.
Powinnam i
chciałabym opowiedzieć o Annie Rudawcowej bardziej solidnie, ale nie poradzę
sobie z tym zadaniem. Trudno bowiem streścić w blogowym wpisie tak niesamowite,
trudne, a zarazem bogate życie. Nie dam rady. Zainteresowani mogą poznać
tę ciekawa kobietę i jej twórczość zaglądając na strony:
http://www.wierszykirudawcowej.strefa.pl/.
Pan Bogdan Rudawiec postawił sobie za cel
skompletowanie twórczości swej mamy. Twórczości rozproszonej, pogubionej,
trudnej do odzyskania. W dużej mierze mu się to udało. Mam wspaniałe
książki, wzruszające prezenty od pana Bohdana.
Wydane jego staraniem wiersze sybirskie Anny
Rudawcowej „Wiersze z Sybiru” („Śpij mój synu, tam zima
zmarznięta/Błądzi w stepie pod naszym barakiem…/Wyrzucono cię z domu –
pamiętaj-/tylko za to, że jesteś Polakiem”).
Jest zbiór utworów dla dzieci „Oczy dziecka. Wiersze.
Bajki. Kołysanki”, a w nim: „Krasnoludek dziś jest zły i chory/Spadł z
konika polnego i stłukł nóżkę,/Wszystko to zobaczyły stare muchomory/I innym
grzybom opowiedziały na uszko”. A także zbiór: „Inscenizacji dla dzieci i
młodzieży”. Wszystko przygotowane i wydane staraniem syna poetki. Ogromny
wysiłek i mam nadzieję wielka satysfakcja. Poczucie, że udało się ocalić
twórczość matki dla kolejnych pokoleń, że nie zostanie ona zapomniana.
Ukoronowaniem tych starań sąbyło wydanie wspomnień
pana Bohdana i jego siostry Haliny: „Rzuceni w stepy
Kazachstanu”. Jak napisał
Bohdan Rudawiec: „(…) krzywdy jakich
doznała poetka Anna Rudawcowa od wroga i po powrocie do kraju ze strony władz polskich
w PRL-u, które blokowały jej talent twórczy stały się impulsem opublikowania
tych wspomnień całej rodzinie”.
Tomiki, pięknie wydane, zajmują honorowe miejsce w
mojej podręcznej biblioteczce. Chętnie je pożyczam, pokazuję, bo są tego
warte. Przechowuję też mail od pana Bohdana, w którym napisał: „Książkę z wierszami sybirskimi wysłałem
priorytetem, dostanie Pani ją w 74 rocznicę pierwszej wywózki Polaków z Kresów
na Sybir”.
Miłość i wdzięczność. Dobro i szacunek. „Mój synek jest jak kwiatek – jak kwiatek
niezabudki/Bo oczka ma niebieskie, jak jej drobniutkie płatki!/Mój synek jest
jeszcze mały, a więc trochę głupiutki./Choć nieraz bardzo mądrze uśmiecha się
do matki”.
Piękny dowód wdzięczności i zasłużona sława, o takich ludziach powinno byc głośno, bo takie wzory niedługo staną się unikatem na skalę światową...
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że powinno się o takich ludziach pisać. Ukazywać ich wybory i dokonania.
UsuńPiękny powrót do przeszłości.
OdpowiedzUsuńZgadza się. I jej magazynowanie dla kolejnych pokoleń.
OdpowiedzUsuńPiękny wyraz miłości:)
OdpowiedzUsuńPrawda?
OdpowiedzUsuńGdyby nie ten post, nie wiedziałabym o takiej autorce i nie poznałabym jej wierszy. Dobrze jest wydobywać na światło dzienne takie historie pełne miłości i pełne niezwykłych postaci.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Dziękuję.
OdpowiedzUsuń