czwartek, 22 marca 2018

Matka i syn



Postanowiłam popełnić autoplagiat i zaproponować Wam tekst, już wcześniej zamieszczony na innym moim blogu, a wszystko dlatego, że chodzi o rzecz ważną, czyli o piękną historię miłości i wdzięczności. Syna do matki. A dokładniej, chcę przedstawić Wam dzieło pana Bohdana, syna Anny Rudawcowej, której wiersze poznałam dzięki przedwojennym Płomykom, które kolekcjonuję i chętnie przeglądam. Zamieściłam na blogu fragmenty publikowanych w tychże Płomykach wierszy poetki i dzięki temu odezwał się do mnie jej syn, z prośbą o ich udostępnienie. Wysłałam wszystkie wiersze, jakie udało mi się znaleźć. I tak zaczęła się nasza znajomość.
 
Anna Rudawcowa to postać niezwykle interesująca. Urodziła się w 1905 r. w Dorpacie (dzisiejszym: Tartu).  Jej dziadkiem był powstaniec zesłany w 1863 r. na Sybir. Otrzymała solidną edukację: gimnazjum, matura zdana w Wilnie, kursy pedagogiczne. Krótko pracowała w zawodzie nauczycielki. W 1924 r. wyszła za mąż za Michała Rudawca, również nauczyciela. W 1931 r. zamieszkali w Grodnie, z którego to miasta, w 1940 r., po aresztowaniu męża, Anna Rudawcowa została z dwójką dzieci zesłana do Ałtajskiego Kraju. Jej wspomnienia z pobytu na zesłaniu spisała w książce: „Skrzywdzeni” jej córka, Halina Łupinowicz. Ta, dla której w dalekiej krainie jej matka pisała słowa kołysanki: „Śpij! Niech ominą cię bóle i burze/Śpij! Czarnooka mamina, Halinko!/ Śpij pókiś mała i wolna od troski/Jasnym promyczkiem przyświecaj mamusi…” 
Do Polski Anna Rudawcowa wróciła wraz z dziećmi w 1946 r. Zamieszkała z rodziną w Gliwicach. Zmarła w 1981 r. Przez całe życie, również na zsyłce, tworzyła: wiersze, inscenizacje, opowiadania, a nawet powieści. Przed wojną dużo publikowała w pismach dla dzieci, po wojnie jej utwory znalazły się na indeksie i nie były dopuszczane do druku.
Powinnam i chciałabym opowiedzieć o Annie Rudawcowej bardziej solidnie, ale nie poradzę sobie z tym zadaniem. Trudno bowiem streścić w blogowym wpisie tak niesamowite,  trudne, a zarazem bogate życie. Nie dam rady. Zainteresowani mogą poznać tę ciekawa kobietę i jej twórczość zaglądając na strony:
http://www.wierszykirudawcowej.strefa.pl/.

Pan Bogdan Rudawiec postawił sobie za cel skompletowanie twórczości swej mamy. Twórczości rozproszonej, pogubionej, trudnej do odzyskania. W dużej mierze mu się to udało.  Mam wspaniałe książki, wzruszające prezenty od pana Bohdana.
Wydane jego staraniem wiersze sybirskie Anny Rudawcowej „Wiersze z Sybiru” („Śpij mój synu, tam zima zmarznięta/Błądzi w stepie pod naszym barakiem…/Wyrzucono cię z domu – pamiętaj-/tylko za to, że jesteś Polakiem”).
Jest  zbiór  utworów dla dzieci „Oczy dziecka. Wiersze. Bajki. Kołysanki”, a w nim: „Krasnoludek dziś jest zły i chory/Spadł z konika polnego i stłukł nóżkę,/Wszystko to zobaczyły stare muchomory/I innym grzybom opowiedziały na uszko”. A także zbiór: „Inscenizacji dla dzieci i młodzieży”. Wszystko przygotowane i wydane staraniem syna poetki. Ogromny wysiłek i mam nadzieję wielka satysfakcja. Poczucie, że udało się ocalić twórczość matki dla kolejnych pokoleń, że nie zostanie ona zapomniana.  
Ukoronowaniem tych starań sąbyło wydanie wspomnień pana Bohdana i jego siostry Haliny: „Rzuceni w stepy Kazachstanu”. Jak napisał Bohdan Rudawiec: „(…) krzywdy jakich doznała poetka Anna Rudawcowa od wroga i po powrocie do kraju ze strony władz polskich w PRL-u, które blokowały jej talent twórczy stały się impulsem opublikowania tych wspomnień całej rodzinie”.
Tomiki, pięknie wydane, zajmują honorowe miejsce w mojej podręcznej biblioteczce.  Chętnie je pożyczam, pokazuję, bo są tego warte. Przechowuję też  mail od pana Bohdana, w którym napisał: Książkę z wierszami sybirskimi wysłałem priorytetem, dostanie Pani ją w 74 rocznicę pierwszej wywózki Polaków z Kresów na Sybir”. 
Miłość i wdzięczność. Dobro i szacunek. „Mój synek jest jak kwiatek – jak kwiatek niezabudki/Bo oczka ma niebieskie, jak jej drobniutkie płatki!/Mój synek jest jeszcze mały, a więc trochę głupiutki./Choć nieraz bardzo mądrze uśmiecha się do matki”.

8 komentarzy:

  1. Piękny dowód wdzięczności i zasłużona sława, o takich ludziach powinno byc głośno, bo takie wzory niedługo staną się unikatem na skalę światową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że powinno się o takich ludziach pisać. Ukazywać ich wybory i dokonania.

      Usuń
  2. Zgadza się. I jej magazynowanie dla kolejnych pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wyraz miłości:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby nie ten post, nie wiedziałabym o takiej autorce i nie poznałabym jej wierszy. Dobrze jest wydobywać na światło dzienne takie historie pełne miłości i pełne niezwykłych postaci.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń