poniedziałek, 21 stycznia 2019

To się stało w Rybniku


Prawie 5 lat temu pisałam:

„W Rybniku zmarło dziecko pozostawione przez ojca w samochodzie. Było bardzo gorąco i dużo godzin minęło, zanim samochód otworzono. Dziecko malutkie. Samo nie mogło sobie pomóc. Nie potrafiło walczyć o życie.


Dlaczego tak się stało? Ciągle mam nadzieję, że prawda okaże się inna. Jakaś łatwiejsza do zrozumienia. Nie potrafię bezwzględnie potępić ojca, choć byłoby mi wówczas łatwiej, mniej by bolało. Nie potrafię też oburzać się i zadawać za mediami pytania: jak mógł zapomnieć o dziecku? Bo wiem, że mógł.  Tak jak zapomina się o wielu rzeczach, gdy umysł pochłonięty jest czymś innym. Codzienny wyścig z czasem. Stres. A maszyna zwana człowiekiem zawodna.
Nie mogę się spóźnić. Za późno wyszedłem z domu. Na dodatek korki. Muszę oddać zaraz, najlepiej przed siódmą, dokumenty szefowi, muszę się pokazać, bo inaczej wywalą mnie z roboty. Wpadnę tylko na chwilę i zaraz potem odwiozę dziecko.
No i wpadł na chwilę do pracy i zapomniał o Bożym świecie. Został wchłonięty przez system. A kiedy się ocknął i pomyślał, że przecież zostawił dziecko w samochodzie, i kiedy serce mu zamarło z przerażenia, kiedy biegł modląc się do Boga o litość, kiedy jeszcze miał nadzieję, i kiedy ratował swoje dziecko…, wtedy było już za późno. Nic nie dało się cofnąć, niczego nie dało się naprawić. I nie da.
Kiedy zamykał rano samochód, dziecko spało, albo po prostu było grzeczne, nie przypominało o sobie, nie płakało, nie krzyczało. Za duże, by tymi niemowlęcymi sygnałami zwracać na siebie uwagę.
A może było jeszcze inaczej? Wersje można mnożyć. Może to był dobry ojciec, a może niedobry? Może zdarzyło mu się to pierwszy raz w życiu, a może częściej tak postępował? Tyle, że było chłodniej. Śledztwo, pokrzykują media, to wyjaśni. Jak tylko będzie można przesłuchać ojca. Ale tak naprawdę tego się nie da wyjaśnić. To po prostu zły sen, który zawędrował do realu. Bo czasem tak się właśnie ze złymi snami dzieje.
Nie rzucę ani pierwsza, ani ostatnia, kamieniem, i będę się cieszyć, jeśli inni też tego nie zrobią. Cierpienie jest tu najwyższa karą. Pamięć o cierpieniu dziecka i życie z tą pamięcią - nie do wyobrażenia. Miałam szczęście, ogromne szczęście, że nie dane mi było nigdy doświadczyć takiego strasznego finału własnych błędów”. 


Wracam do tej sprawy, bo nie daje mi ona spokoju. Wiem, że ojciec dziecka dostał wyrok w zawieszeniu. I cieszę się z takiego werdyktu. Sąd wykazał się mądrością. Boję się jednak, że nic nie zrobiono, by historia nie powtórzyła się w jakimś innym samochodzie, nie przydarzyła się jakiemuś innemu zagonionemu rodzicowi, jakiemuś innemu dziecku.

Na całym świecie odnotowuję się takie straszne w swych skutkach zapomnienia. O swych pociechach w aucie zapominają ponoć ludzie różnych zawodów, o różnym poziomie wykształcenia. Większość z nich zostaje uniewinniona, bo sędziowie przysięgli nie dopatrują się w wypadku winy rodziców.

Za wszystkie te śmierci odpowiada nasz, jak się okazuje, bardzo niedoskonały mózg. W stresie, w przemęczeniu, w pośpiechu,  zachowujemy się rutynowo, bezrefleksyjnie. Włączamy autopilota i nie bardzo zauważamy, co dzieje się wokół nas i z nami, a później często nic z tego nie pamiętamy. W rybnickim zdarzeniu włączyła się rutyna zawodowa. Nie obejmowala ona skryptu odprowadzania dziecka do przedszkola. 

I dlatego trzeba myśleć, jak uchronić siebie i innych się przed wynikającymi z ułomności naszego mózgu  błędami. Stworzyć stosowne zabezpieczenia. 

A zatem: dlaczego producenci samochodów nie pomyślą, jak pomóc użytkownikom swoich samochodów? Jeśli nie zapniesz pasów odpowiedni dźwięk ci to uświadamia. Czy nie można by w takie urządzenie wyposażyć fotelików? Jeśli ich obciążenie nie zmieni się, mimo wyłączenia silnika samochodu (czyli dziecko nie zostało z fotelika wyjęte), auto powinno włączyć alarm. Wydaje się to takie proste. Zapobiegałoby też świadomemu zostawianiu dzieci w samochodach, na tzw. chwilę, która niestety często przeradza się w krytyczne dla życia dziecka minuty, a nawet godziny. 

3 komentarze:

  1. Pamiętam tę historię i też najpierw zadałam sobie podobne pytanie...ale kiedy nie było się w takiej sytuacji nie ma się prawa do osądów. Najpierw dochodzi w nas do głosu oburzenie, ale później pojawia sie refleksja, przynajmniej powinna.
    Masz rację, dziś auta wyposażono w wiele czujników, ale w taki chyba nie, a jeśli do tego dodać pozostawione psy, starsze osoby...strach pomyśleć!

    OdpowiedzUsuń
  2. We Włoszech przypadki pozostawienia dzieci w autach można mnożyć...Ten ojciec dostał najwyższy wyrok kary jaki mógł dostać rodzic

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam to wydarzenie, tą tragedię. Nie mieści mi się w głowie, jak wielkiego szoku [wstrząsu] doznał ojciec, gdy to spostrzegł. Niestety, jesteśmy tylko niedoskonałymi ludźmi, a wystarczy chwilka niewielka [moment nieuwagi] byśmy przyczynili się do dramatu.

    OdpowiedzUsuń