poniedziałek, 17 września 2018

Rolnik szuka żony



Włączyłam telewizor, a że to ostatni dzień moich mazurskich wakacji, to bardzo się ucieszyłam, kiedy na ekranie zobaczyłam rolników. Na dodatek testujących kandydatki na żony.

I tak się trochę rozmarzyłam. Bo przecież mogłabym mieszkać na wsi. Mogłabym gotować i piec. Włącznie z chlebem i bułkami. Mogłabym sprzątać. Włącznie z sanitariatami. Mogłabym prać, a nawet prasować. Mogłabym do ogrodu zajrzeć, co nieco posiać, popielić, podlać i zebrać.  I przetwory na zimę zrobić. Mogłabym męskie ego wzmacniać. Ogólnie mogłabym być żoną rolnika. Oczywiście takiego z programu „Rolnik szuka żony”. Już widzę te kamery skierowane na moją skromną osobę, kiedy to wspaniały rolnik (czyt. przystojny i inteligentny, zadbany i bogaty), całkowicie zauroczony moją osobą, wręcza mi zaproszenie na selekcyjny pobyt w jego gospodarstwie.   

Niestety są dwie przeszkody na drodze ku tej przygodzie. Pierwsza to to, że jestem mężatką; druga, być może ważniejsza, bardzo stary musiałby być rolnik, który szukałby żony  w przedziale wiekowym, do którego należę.  Niestety nawet najstarszy z uczestników programu, jest dla mnie za młody. Trudna rada w tej mierze, przyjdzie się rozjechać*

*Jak pisał mistrz słowa Kochanowski.


13 komentarzy:

  1. Nie można tracić wiary. Szanse są wciąż duże, bo są jeszcze interesujący rolnicy na rynku wtórnym. Cierpliwości

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, jest rynek wtórny. ale i tak pozostaje przeszkoda pierwsza. Zasadnicza. A że lubię tę przeszkodę - rezygnuję świadomie i ostatecznie z bycia żoną rolnika. Do wiadomości realizatorów programu i polskich rolników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie wiadomo ;-) a ja nie chciałabym być żoną rolnika, wiem jaka to mordęga i tylko w Tv to sielsko wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  4. I dlatego ja tylko aspiruję do roli rolnika z TV.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do roli żony rolnika z TV, oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
  6. I chciałabyś być oglądana w tej telewizji niczym koń na targowisku? Nie podobają mi się takie programy, więc nawet nie oglądam.
    Twój tekst jest dowcipny, super się czyta.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, nie chciałabym. Rolnika obejrzałam przypadkowo i się wciągnęłam. Czy będę oglądać w przyszłości? Raczej nie, choć ...
    Wystepowania w telewizji całe życie konsekwentnie unikałam.Zgadzałam się natomiast na udział w audycjach radiowych. Jako ten "ekspert". W TV za nic. Pogrubia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawdziwi rolnicy na "mojej" wsi są zupełnie inni, nie startuję do bycia żoną rolnika, sama sobie rolnikuję na swoich uprawach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też tak myślę. W kwestii rolników. A jeśli chodzi o własne uprawy - tęż rolnikuję, ale niezbyt mi to niestety wychodzi. Mimo, że się bardzo staram.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomijając fakt, że z tych samych przyczyn nie mogłabym być żoną rolnika... to po prostu nie chciałabym nią być. Praca kobiety na wsi jest sto razy cięższa niż praca mężczyzny. Wystarczy mi, że napracuję się w mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też pewnie tym rolnikom tak trudno znaleźć żony.

      Usuń
  11. Ewo, urodziłam się na wsi i mieszkałam do 18 roku życia. Jednak nie była to wieś rolnicza, wręcz przeciwnie. Mimo wszystko potrafię robić wszystko, co powinna robić wiejska kobieta.
    Programu "Rolnik szuka żony" nie oglądam, choć wiem, na czym on polega.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest jeszcze inny fajny program: "Chłopaki do wzięcia". Tam to dopiero ciekawy wybór jest!

    OdpowiedzUsuń