Dzisiaj grałam rolę
fertycznej staruszki. Z okazji drugiego już zabiegu, który wykonano na moim
oku. Zaznaczam, że na prawym oku. To niezwykle ważne, by pamiętać, które oko
wymaga interwencji, bo personel medyczny wierzy na słowo. Pomylisz się, twoja
strata. Miła starsza pani, a już na pewno milsza ode mnie, rzekła: - Prawe. Ale
jednocześnie, i to ją uratowało, wskazała na lewe. Wzbudziła tym samym czujność
personelu i do błędu nie doszło.
Fertyczna staruszka,
czyli ja, mówiła, że nie boi się zabiegu. Pytana, czy poprzedni pomógł,
odpowiadała: - Jak najbardziej - siejąc tak pożądany z punktu widzenia procesu
zdrowienia optymizm. Służyła pomocną dłonią towarzyszkom niedoli, niepewnie
poruszającym się z powodu zmąconego przez schorzenia i leki wzroku. Fertyczna
staruszka chętnie wchodziła w interakcje towarzyskie. Przechadzała się
sprężystym, szybkim krokiem, ale nieprzesadnie szybkim, by nie stratować otoczenia.
Wysłuchiwała w
skupieniu opowieści o tym, jak to leczenie nie pomaga, a schorzenie przechodzi
z jednego oka na drugie; a także o tym,
jak to przestaje się czytać, oglądać telewizję, widzieć cokolwiek.
Fertyczna staruszka, czyli ja, ze zrozumieniem przyjęła słowa siedzącej obok
siedemdziesięciolatki: Trudna ta dorosłość. I w myślach dodała: - Zwłaszcza późna dorosłość.
A wszystko to, ta
demonstracja, a może raczej mistyfikacja młodości, było dlatego, że ja, czyli
fertyczna staruszka, bardzo się bałam zabiegu, który jednakże wykonano, na moim
prawym, mam nadzieję, właściwym oku.
*Młodszym czytelnikom
wyjaśniam: fertyczna znaczy żwawa i zręczna.
Tekst wspomnieniowy. Tak było.
Ten zabieg /ale jeszcze nie wiem na którym oku/ ciągle przede mną. Został odroczony na rok, co nie znaczy że na zawsze.
OdpowiedzUsuńPóźna dorosłość faktycznie jest bardzo trudna.
I nie mamy na to wpływu.
Pozdrawiam serdecznie.
Trzeba się cieszyć, że ktoś potrafi tym naszym oczom pomóc. Chociaż niestety nie w każdym przypadku. Zaćmę opanowano, ale z plamką żółtą jeszcze nie bardzo sobie nasi drodzy okuliści radzą. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Za odroczenie, a jak przyjdzie czas zabiegu, za powodzenie.
UsuńPóźna dorosłość bardziej mi sie podoba , niż starość i jaka tam z ciebie staruszka?
OdpowiedzUsuńMoja znajoma oburzyła się na słowa dziennikarza : sześćdziesięcioletnia staruszka...to jak nazwałby ów dziennikarz kobietę 102-letnią?
Dziękuję za dobre słowo.
UsuńTo się nazywa nadrabianie miną, bo do staruszki, to Ci jeszcze daleko, nawet tej fertycznej. :):):)Oby jak najszybciej Twoje prawe(?)oko doszło do normy:)
OdpowiedzUsuńDo normy nie dojdzie, ale będę szczęśliwa, jeśli będzie w ogóle cokolwiek widzieć. Za życzenia wdzięcznam przeogromnie.
UsuńFe. Nie mówi się o starości przed setką!
OdpowiedzUsuńCzyli nigdy nie bedę stara.Zawsze coś.
UsuńJak to nigdy? Planujesz nie dożyć stówki?!
UsuńTo była z mojej strony wyłącznie kokieteria. Planuję żyć 100 lat i 1 rok dłużej. Aby skonsumować otrzymane na stulecie prezenty.
UsuńNo, to brzmi zdecydowanie NIECO bardziej rozsądnie :)
UsuńStary to może być koń albo pies - my jesteśmy młode ale mamy starsze dzieci i jesteśmy szarpnięte zębem czasu :)
OdpowiedzUsuńTo szarpnięcie nieżle pasuje do mojej sytuacji. Dobre określenie.A że czas ma zęby - nieraz się człowiek przekonuje.
Usuń