środa, 21 lutego 2018

Dozwolone po sześćdziesiątce




"Kiedyś było: dozwolone od lat 18. I ciągle nie miałam tych wymarzonych 18 wiosen. Teraz przydałoby się: dozwolone po 60, bo już mam te 60.  I chciałoby się ... Posłuchać jazzu, wpaść do lokalu po północy, potańczyć i to niekoniecznie w Klubie Złotej Jesieni. 
Nie wolno. Nie na taką klientelę czekamy. Możemy oczywiście panią wpuścić, ale nie będzie się pani dobrze czuła. Przepraszamy,  impreza zamknięta. Niestety nie ma miejsc.  
Może jakiś nakaz państwowy? A może Manifa w tej jakże słusznej sprawie? Manifa Trzeciego Wieku. W końcu to głównie babski problem. Panom jakoś łatwiej wkroczyć w „zakazane dla starych rewiry”.
Manifa pod hasłem „otwieramy drzwi”. Albo wpuścić nas na próbę. Bo trochę obawiam się, że zbyt wielu chętnych do skorzystania z  przywilejów „młodości” się nie znajdzie. A samej będzie mi głupio".  
Tak mi się kiedyś napisało. Czas pokazał, że nie wszystkie drzwi są zamknięte. Nadal jednak nie za wszystkimi ja i moje rówieśnice czujemy się dobrze.  W czym problem?  Być może w nas samych.


3 komentarze:

  1. Myślę, że i jedno i drugie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczucie wartości zaniżone z racji wieku nam przeszkadza? I stereotypy na temat starości, które sami podzielamy? Wysoce prawdopodobne. POzdrawiam, Dziękuję, że na mój blog, nieco samotny po przenosinach z onetu, zaglądasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest...czujemy się nieswojo w obecności młodych, inaczej sie ubieramy, boimy sie, że nie nadążamy, że nie znajdziemy tematów z rozmówcą...ale pewnie każdy ma własne powody:-)
      Zaglądam, bo zawsze coś ciekawego znajdę, a pogadać lubię:-)

      Usuń